Dzień rozpoczęłam przyjemnie, o 6 rano (mając zajęcia na 12, mistrzostwo). Mniej więcej o 15 dowiedziałam się, że powtórny wyrok w formie państwowego egzaminu na prawo jazdy wyznaczono mi na... 21 stycznia. Ha-ha? Nevermind, widać mam jakieś porachunki z Górą, ew. tak ma być dla mnie lepiej. Tego staram się nauczyć, że nic nie dzieje się bez przyczyny i we wszystkim jest sens. Ale sama myślę o tym: co za bullshit :P
Ale zaraz. Nie o tym. Miałam zamiar wspomnieć o księżniczkizmie. Albo -źmie. Jakkolwiek.
Ogólne założenie jest proste - siedzieć na tyłku i czekać, aż książę z bajki, na - obowiązkowo - czarnym koniu wyratuje mnie z wieży monotonii i samotności. Ogólne "achy", "ochy" i różowe kucyki Pony. Niestety, i tu dzięki mojemu Drogiemu Tacie, od małej byłam uczona, że jeśli czegoś potrzebuję, to powinnam to zrobić/załatwić/zdobyć sama, a nie czekać, aż ktoś mi to pod nos podetknie. Mimo całokształtnego buntu przeciw instytucji ojcowskiej (czyli 100 sposobów jak powiedzieć coś prostego w trudnych słowach, uczę się tego na mikroekonomii), zostało mi w charakterze coś z "twardej baby", takiej, co tylko kalosze dać i na traktor posłać. Niestety, eterycznej panienki ze mnie nie zrobią. I tutaj pojawia się problem. Jeżeli zostanę, ładnie mówiąc, olana, to nie unoszę się dumą i nie milczę czekając aż "książę" zmięknie, ale pytam wprost "o co tobie, kurde, facet chodzi?". Pierwsze pytanie, okay, drugie, panika w oczach, trzecie - fru!- i delikwenta nie ma. Dostaje w archiwum etykietkę "piździelec" "kretyn" "pajac" czy coś w tym guście i koniec dochodzenia. Niestety dochodzę do wniosku, że czasami lepiej byłoby siedzieć z paszczą na kłódkę i poczekać na rozwój wypadków, wtedy może nie byłabym 19-latką z prostą i jasną drogą do staropanieństwa..? Problem polega na tym, że Mój nie może być dupą starą, albo półproduktem. On ma być na swój sposób idealny. Ehh..
Pytanie na wieczór: jak zetrzeć nieprzenikniony wyraz twarzy jednego z Piździelców? Bycie miłą nie dało efektu, ignorowanie też nie, działanie na zazdrość tym bardziej. Zaczynam dostawać świra, żeby tylko wywołać jakąkolwiek reakcję.