30 lis 2008

tyk tyk tyk... (czy tak brzmi zegar? a może 'tick' albo 'tik'? ok, whatever)
13:00
18:00
1:09
7:00
10:29
17:27

Godziny lecą, a ja czekam, do cholery. Na jeden znak życia. Byłam taka pewna, że mi nie zależy, taka luzacka, ot przyszło to i pójdzie. A teraz wychodzę ze skóry, bo od 51 godzin się nie odzywa. Niby zajęty, ale żeby aż tak? "Jak facetowi zależy, to zawsze znajdzie chwilę, zeby się odezwać" - jeśli tak, to albo nie zależy, albo coś się stało. Dostaję świra, a powinnam mieć to gdzieś, bo prawie się nie znamy. Ot, Kulonowa natura. Znowu..

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Eh, a mi niezbyt zależy, a dostaję kilka sms'ów dziennie... Chciałabym, żeby mi zależało, ale nie umiem tego zrobić... Życie jest ciężkie...

Anonimowy pisze...

bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz, tyle Wam powiem.

Anonimowy pisze...

'Dostaję świra, a powinnam mieć to gdzieś, bo prawie się nie znamy'
o tak, dokładnie. a on sobie nic z tego nie robi. czy odezwie się dziś, jutro kiedyś. nie widzi różnicy. nie ma takiej potrzeby. a my czekamy.